środa, 30 marca 2016

Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia ~ Albert Einstein

Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia ~ Albert Einstein
Witam was wszystkich serdecznie ! :)

Jak nie dodawałam długo postów tak teraz nadrabiam w szybkim tempie :P
Pisze, ponieważ przyszedł mi ważny wątek do głowy i postanowiłam się nim z wami natychmiast podzielić :) a jak wiecie bardzo lubię się z wami dzielić moimi przemyśleniami na dany temat.
Co prawda jestem trochę zmęczona po całym dłuuugim dniu, ale tak sobie właśnie leżałam i myślałam - oczywiście o samych pozytywnych rzeczach ( przynajmniej się staram ). Wiecie jak to jest, kiedy się rozmyśla, jedna myśl przeskakuje z drugiej i tworzy się pewien ciąg, który prowadzi do jednej ( lecz nie zawsze jednej ) ważnej i głębokiej myśli. W mojej głowie w której roi się od różnych przemyśleń, fantazji i marzeń zrodziła się myśl która zakończyła się wnioskiem, który jest tytułem dzisiejszego posta, czyli "Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia".
Osobiście uważam, że każdy z nas powinien mieć w życiu jakiś cel, drogę którą będzie podążał - chyba tutaj wszyscy się ze mną zgodzicie. Pewne jest to, że te nasze cele różnią się od siebie, nabierają innego tempa i mają inne znaczenie. Przez moją chorobę, zły stan oraz motywacje psychologa zaczęłam zastanawiać się co takiego mogłoby w życiu sprawiać mi radość, co mogłoby być dla mnie taką misją, powodem dla którego walka ze złym samopoczuciem stałaby się dla mnie łatwiejsza. Od zawsze lubiłam pomagać, zawsze mnie to cieszyło, sprawiało przyjemność, poprawiało samopoczucie. Nigdy nie umiałam zrozumieć tego, że umiem pomóc innym, a nie umiem pomóc sobie, lecz w pewnym sensie to ta pomoc innym pomagała w jakiś sposób też mi. Nawiązując już tak ściślej do tematu postu, który według mnie jest idealnym określeniem to uważam, że jeśli w życiu robimy coś dla kogoś, nie tylko dla siebie to to życie nabiera głębszego sensu, znaczenia. Staranie się dla samego siebie nie ma takiej motywacji jak staranie się dla drugiej osoby. Głównym poświęceniem w życiu jest to kiedy jesteśmy już dorośli zakładamy rodzinę, mamy wtedy taką świadomość tego, że jakby na naszych barkach spoczywa dobro rodziny, bezpieczeństwo. Poświęcamy się właśnie dla tej rodziny, dla naszych dzieci, drugich połówek i dalszego pokolenia. Pracujemy na szczęście naszych bliskich, przestajemy wówczas żyć w odrębie naszej osoby, ale zaczynamy żyć w środowisku ważnych dla nas ludzi, można powiedzieć, że żyjemy dla nich. Zastanawiam się, próbując skupić się też na literaturze, świecie, innych inspiracjach w temacie poświęcenia i dochodzę do wniosku, że może niekiedy nie dostrzegamy tego, ale tak na prawdę poświęcenie ( słowo które nadużywam w dzisiejszym poście) występuje w każdym nawet najmniejszym aspekcie naszego życia które nadaje jemu sens. W wielu utworach występują takie wątki jak np: poświęcenia głównego bohatera dla ratowania ojczyzny (Kamienie na szaniec), poświecenie się dla miłości ( Romeo i Julia), poświęcenie się dla bliźniego ( głównie Biblia ) itp, można zauważyć, że motywem wielu działań jest zrobienie coś dla czegoś lub kogoś. Z czego to wynika ? Myślę, że głównie z tego, że wielu z nas potrzebuje czuć się potrzebnym, potrzebuje mieć jakieś określone zadanie czy funkcje na ziemi. Chyba każdy z was przyzna, że nie lubimy się nudzić, nie lubimy czuć bezsensowności, braku przydatności. Ja swoje poświęcenie chciałam ukierunkować w stronę drugiej osoby, pomocy drugiej osobie chociażby poprzez wolontariat, akcje charytatywne lub prostą pomoc na codzień. Świetne jest pomaganie innym zwłaszcza kiedy ta pomoc przynosi określone efekty, uśmiech, coś pozytywnego, to daje nam samym sporo energii i siły. Moim zdaniem byłaby to dobra terapia dla mnie i mojej choroby, już sam pomysł bardzo mnie cieszy. Rada na dziś z dzisiejszego postu: Pamiętajcie, że ważne jest robienie coś dla kogoś, a nie tylko dla siebie, nie istotne jest to ilu osobą pomożecie tylko jak pomożecie, róbcie to przede wszystkim z własnej chęci i z pozytywnym nastawieniem. Pamiętajcie o najważniejszym, że dobro zawsze powraca. Ty dasz coś od siebie i ktoś da coś Tobie od siebie. Jesteśmy tu po to żeby działać razem i umieć sobie podać rękę w trudnych dla nas chwilach. Życzę wam wielu dobroci w życiu, w każdym nowo zaczętym dniu :)
Trzymajcie się Kochani :*

Ps. Przepraszam za lekki chaos w poście, ale jestem zmęczona przez późną pore.
Zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie w prawym bocznym pasku :)

A oto kilka moich wiosennych, wiejskich zdjęć ;P








Pozdrawiam :*
Rebel

poniedziałek, 28 marca 2016

Na przekór chorobie - pomagam i sobie

Na przekór chorobie - pomagam i sobie
Witajcie moi Kochani czytelnicy i wszyscy odwiedzający mojego bloga :)

Wybaczcie, że tak długo się nie odzywałam, ale po prostu miałam troche problemów oraz moje samopoczucie mi na to nie pozwalało, dalej mi nie pozwala, ale lepiej nie będzie więc nie mam na co czekać.
Jestem tu przede wszystkim dla was, motywowanie was i dawanie wam rad to dla mnie siła czyli krótko mówiąc wy jesteście moją siła dlatego za to wam Dziękuje.

Podziele się z wami radykalnym krokiem, który postanowiłam zrobić. Zgłosiłam się do psychologa. Dużo osób się czasem tego wstydzi, ja nie. Nie wstydze się mówić o tym, że walczę, nie wstydzę się mówić o tym, że to zjawisko które wystąpiło w moim życiu mnie męczy i nie daje żyć. Myśle, że o problemach warto mówić głośno. Ja bym chciała żeby ktoś mógł zdiagnozować mój problem i skutecznie mi pomógł. Wiem z tego miejsca, że czeka mnie długa i trudna droga. Pierwsza wizyta u psychologa była dla mnie stresująca, nie wiedziałam czego się spodziewać. Jestem osobą skrytą, czasem nieśmiała. Rozmawianie twarzą w twarz o problemie, uczuciach to dla mnie spore wyzwanie. Można powiedzieć, że to był mój pierwszy raz - jak kolwiek to zabrzmiało teraz. Dla mnie wszystkie te dociekliwe pytania były tremujące, troche irytujące. Wiem, że to miało mi pomóc, a nie mnie drażnić, ale mimo wszystko czułam się jakby ktoś wiercił mi dziure w brzuchu. Z jednej strony łatwe było dla mnie to, że jest to osoba obca, bezstronna, z jakąś wiedzą i pojeciem, ktoś kto jest po to żeby mnie wysłuchać, kto ma na to czas, cierpliwość.
Siedząc tam miałam tą świadomość tego, że stany które wydawały mi się zwykłe, normalne, nie nadzwyczajne okazały się jednak poważną sprawą i czymś co zbyt długo bagatelizowałam. Obecnie czekam na miejsce do psychiatry i na psychoterapie. Wiem, że dla niektórych brzmi to przerażająco, a połowa uzna mnie za świruske, a ja skomentuje to tak: "Tylko wariaci są coś warci" ;). A tak na poważnie to zdałam sobie w końcu sprawę, że choroba psychiczna jest tak samo poważna, ważna i niebezpieczna jak każda choroba fizyczna. Każda choroba nieleczona prowadzi do konsekwencji. Może gdyby nie to, że powiedziałam siostrze, że potrzebuje iść do psychologa i że ze mną  poszła to bym tam pewnie nigdy nie trafiła. Znając siebie i swoje nastawienie odłożyłabym to znów na potem. Kiedyś w poście o depresji pisałam wam chyba, że jeśli widzicie, że dzieje się coś gorszego i rady podane przeze mnie nie pomagają to musicie sie zgłosić do specjalisty.
Będę dla was wszystkich przykładem i pokzuje wam, że również stosuje się do swoich rad i, że sama oprócz gadania podejmuje jakieś kroki.
Mój obecny stan trudno określić. Kiedyś te gorsze momenty przychodziły i odchodziły, teraz są cały czas, nie opuszczają mnie ani na chwile więc moge powiedzieć, że nie jest lepiej i że zareagowałam w ostatnim momencie. Nie umiałam nigdy prosić, bałam się o nią prosić, ale mój stan i obecna sytuacja mnie mocno zmobilizowały żeby to zmienić. Choroba która ma dwie twarze, choroba w której genialnie się kamuflujesz, która umiesz genialnie ukryć.
Wychodzisz do ludzi i promieniejesz. Myślą, że masz w sobie tyle energii i jesteś mega pozytywny/a bo takie sprawiasz wrażenie, a w środku cały/a się rozpadasz. Wracasz do domu, jesteś sam/a i wszystko z środka się uzewnętrznia. Ściągasz maske i odkładasz na bok i wtedy widać jak na prawdę czujesz. Nazwałam bym tą chorobe syndromem kameleona bo to idealnie to opisuje. Ludzie postrzegają Cie takiego/taką jakiego/jaką chcesz żeby ujrzeli. Nie widzą twojego wołania o pomoc, dlatego jeśli się o nią nie zwrócisz to jej nie otrzymasz, a sam/a nie poradzisz z tym sobie. Zwrócenie się o tą pomoc nie jest w cale okazywaniem słabości czy niezaradnością, jest ogromną odwagą i chęcia zmiany na lepsze. Wszystko jest możliwe jeśli my sami znajdziemy w sobie chęć, siłe i determinacje.
Trzeba nastawić się na pewne trudności, nabrać cierpliwości bo to nie jest łatwa i przyjemna trasa, ale na jej końcu czeka nagroda w postaci wolności, szczęścia i radości. Wiec teraz zastanów się czy warto złapać wyciągnięta do nas rękę, zacisnąć zęby i przejść te droge by móc otrzymać na zawsze to czego pragniemy ? Myśle, że warto, na pewno zawsze próbować i coś zmieniać na lepsze. Rada na dziś i w sumie patrząc na zegare i jutro to taka byście walczyli z chorobą, nabrali odwagi, wiary i nadziei na lepszą przyszłość, na lepsze życie, byście dali sobie pomóc i zasygnalizowali, że chcecie tej pomocy. Walczcie o siebie i dajcie walczyć o siebie bliskim. Bądźcie silni i wytrwali w walce ! Każdy zwycięsko wychodzi z bitwy jeśli podejmie walke. Tego wam Kochani życzę i mocno w was wierze :*

Zapraszam przy okazji na:
* Strone www.porcelanoweaniolki.pl - stop modnej depresji, walka dzieci i młodzieży z depresją oraz ich fan page na fb : procelanowe aniołki
* Moja strone facebookową: Każdy dzień jest zaproszeniem do szczęścia
* Mój fan page : Blog Rebel



Pozdrawiam :*
Rebel

czwartek, 10 marca 2016

Doceń i szanuj co masz :)

Doceń i szanuj co masz :)
Hej Kochani :*

Piszę tego posta siedząc w autobusie dlatego nie będzie on zbyt długi :) Piszę teraz bo ciągle jestem w biegu i nawet nie mam kiedy coś tu napisać :(. Wspominałam wam kiedyś coś o pracy i ją dostałam, podpisałam umowe i pracuje w piątki, soboty i niedziele po 8h a w tygodniu uczelnia wiec z czasem tak krucho dlatego dziś pisze w biegu między załatwieniami.

Nie mam niestety konkretnego pomysłu na dzisiejszy temat posta i zgłaszam nieprzygptowanie :p Dzisiaj działam na spontana :). Patrząc tak na to wszystko to myśle, że dość istotne jest to by doceniać to co się ma, zbyt wiele ludzi nie umie się cieszyć z tego co ma od losu, ciągle czegoś im brakuje i czegoś mają mało. Ludzie gonią za pieniedzmi, sławą i mimo to nigdy nie są odpowiednio nasyceni bo ciągle mało. Myśle, że ważne jest to by umieć cieszyć sie z tego co się posiada. Mam wrażenie, że Ci co mają najmniej bardziej cenią to co ich otacza. Czasem narzekamy na rodzine, przyjaciół, prace i inne rzeczy, ale nigdy nie zastanowimy się, że są tacy którzy nie posiadają tego co my, że nie mają nic i dali by wszystko by być na naszum miejscu. Jest taki pewien trafny  i mądry cytat : "Trzeba coś stracić by to docenić, żeby odzyskać trzeba się zmienić". W tym jednym krótkim cytacie zawiera się sama prawda. Niestety tak już jest że doceniamy coś po stracie, kiedy stracimy kogoś lub coś cennego.
Trzeba myśleć rozsądnie i Bogu dziękować za to co sie ma. Jednego dnia możesz mieć wszystko, a drugiego możesz obudzić sir z niczym bo jak to mój kolega mówi : los jest przekorny. W sumie jeszcze jeden cytat sie tu sprawdzi: "Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma" i tak powinno być zawsze, życie nie jest usłane różami i nic nie dzieje się za pstryknięciem palca czy dotknięciem czarodziejskiej różdźki. Nie zawsze będzie tak, że otrzymamy to czego oczekujemy, życie to nie bajka, a do odważnych świat należy :) w tej krótkiej refleksji chce wam przekazać byścoe każdego dnia wstawali z uśmiechem i dziękowali losowi za to co was otacza, zastanówcie się co w waszym życiu spotkało was dobrego, co macie co was uszczęśliwia. Nie szukajcie dziury w całym ani nie myślcie czego wam brakuje bo najważniejsze jest to co już macie :) Życzę wam mega radości, energii i uśmiechu w ten deszczowy dzień :) a naszym Panom z okazji ich dzisiejszego święta wszystkiego co najlepsze ! :*



Pozdrawiam :*
Rebel
Copyright © 2016 Rozkminiam to , Blogger