Niedoczynność tarczycy jest uważana za jedną z chorób
cywilizacyjnych. Jest to dość spotykana dolegliwość zwłaszcza wśród kobiet,
rzadziej wśród mężczyzn. Nie jestem lekarzem i nie przedstawię wam Hashimoto od
strony stricte medycznej. Jednak mogę wam pokazać moje życie z tą chorobą.
Niedoczynność tarczycy została u mnie zdiagnozowana jakieś 3
lub 4 lat temu. Wówczas w wynikach wyszło mi podwyższone TSH. Zignorowałam to,
nie miałam czasu, nie zrobiłam dodatkowych badań. Przez rok nie leczyłam
tarczycy. Po roku miałam ponowne badania krwi, profilaktycznie, tarczyca nadal
wykazywała nieprawidłowy wyniki. Wtedy lekarka przepisała mi odpowiednią dawkę
hormonów, z początku najniższą czyli 25 Euthyrox. Leczyłam się długi czas,
jakieś 3 lata u lekarza pierwszego kontaktu. Sprawdzałam poziom TSH i
dostawałam recepty na Euthyrox. Niestety długo zwlekałam z wizytą u Endokrynologa,
ale także ciężko było się dostać. Dopiero w ubiegłym roku zaczęłam uczęszczać
na regularne wizyty. Obecnie przyjmuję dawkę 88, wcześniej miałam 50. Dzięki
dodatkowym badaniom, które zlecił mi Endokrynolog, mogłam dowiedzieć się na
jaki typ niedoczynności choruję. Jest to właśnie Hashimoto. Niedoczynność
tarczycy – Hashimoto, można odziedziczyć po rodzicach, ja odziedziczyłam
genetycznie po mamie, która ma tą samą odmianę. Co pół roku robię badania TSH i
innych dodatkowych rzeczy, które zleci mi lekarz np. cholesterol – który przy
niedoczynności może być wysoki, jednak nie zawsze niedoczynność musi być
powodem, wapń, fosfor itp. Kilka dni temu byłam właśnie na wizycie. Moje TSH w
grudniu było wysoko ponad normę, ponieważ miałam ponad 4, teraz wynosi 0,52 co
jest naprawdę dobrym wynikiem. Oczywiście wcześniej miałam także wykonywane
USG, w celu sprawdzenia, czy są jakieś guzki.
Niedoczynność tarczycy wiąże się z gospodarką hormonów, w
przypadku tej odmiany, tarczyca nie produkuje odpowiedniej ich ilości, dlatego
uzupełniane są przez tabletki, które trzeba zażywać. Natomiast, jeśli do tego
dochodzi Hashimoto, sygnalizuje to to, że nasza tarczyca nie rozpoznaje tych
dobrych swoich w organizmie od złych, dlatego atakuje wszystko co napotka. To
również oznacza, że niszczy samą siebie. Nie jest w stanie funkcjonować
samodzielnie, dlatego leki są konieczne.
Mówi się również, że to choroba całego organizmu, dlatego, że wpływa na
wiele rzeczy w naszym ciele i na jego funkcjonowanie.
Często na samym początku choroby można odczuwać zmęczenie,
senność, a najbardziej widoczne to przybieranie na wadze, wypadają również
włosy, ma się kruche paznokcie, suchą skórę itp. Objawów jest naprawdę wiele. W
moim przypadku, negatywnie na mnie wpłynął przyrost wagi, który stał się bardzo
widoczny i zaczął mi przeszkadzać. Bardzo też pogorszyła się przez to moja
kondycja, widoczne zaczęły być problemy ze stawami, koncentracja, problemy z pamięcią.
Oczywiście jest szansa na zrzucenie wagi, jednak najpierw trzeba unormować
swoje TSH. Przy moim obecnym, lekarz powiedział, że mam szanse schudnąć,
oczywiście jeśli zastosuję odpowiednią dietę i wdrożę aktywność fizyczną.
Jeśli zmagacie się z tą chorobą, nie załamujcie się,
pamiętajcie, że takich osób jest wiele i że również na co dzień się z tym
zmagają. Ważnym jest by brać leki i regularnie, co pół roku badać poziom TSH.
Istotna jest też zdrowa dieta i ruch. Na ten temat będzie osobny post. Jeśli
macie do mnie jakieś pytania, możecie śmiało pisać, chętnie odpowiem.